czwartek, 23 lipca 2015

Cisza, morze i zmiany...

O, ja! Już ponad miesiąc minął od ostatniego wpisu. Człowiek ciągle lata jak szalony i nie ma nawet czasu na najważniejsze rzeczy :-D U nas trochę się działo, troche nie... Leciał szybko dzień za dniem.  Jolly, miała małe problemy ze sobą, ale już wszystko wraca do normy. Kilka tygodniu po zakończeniu cieczki stała się nerwowa, nie pozwalała się niuchać i miała wachania nastroju i apetytu. Musiałam się prosić, żeby coś zjadła. Przyczyną tych zachowań był również służbowy wyjazd Łukasza. Ja chodziłam do pracy (musiałam), Łukasz wyjechał i Jolly przez większą część dnia niestety była sama. I wyszło jak wyszło-psina się na mnie obraziła. Na szczęście po tym jak pojechaliśmy na weekend nad morze wszystko się ułożyło. No tak! W tym czasie milczenia udało nam się zrobić małą wycieczkę do Jastarni, Jastrzębiej Góry i Sopotu. Było suuper, tylko trochę krótko.
Zaczynając od Jastani... W tej miejscowości jest plaża dla psów, położona jest przy oczyszczalni ścieków, dlatego tłumów nie było:-D Pogoda w pierwszy dzień nas totalnie zaskoczyła-jak tylko wjechaliśmy na Półwysep Helski - lunął deszcz i chrzest był już zaliczony. Jolly, gdy zobaczyła morze nie wiedziała o co chodzi. Początkowo troszkę była wycofana, później skakała do wody, łapała fale i biegała za frisbee:-) Po Jastarni, pojechaliśmy do Jastrzębiej Góry, tam plaży dla psów nie było, ale zakazu też nie widziałam, poza tym tak piździło, że się usiedzieć na plaży nie dało, wiec ludzi była dosłownie garstka. Jolly, oczywiście ten "tajfun" nie przeszkadzał, przynajmniej było chłodno i można było ciągle się bawić. Więc przez cały czas pobytu na plaży zachęcała do zabawy. Jastrzębia Góra jako miasteczko, bardzo przyjemne, mili ludzie, pyszne jedzonko. W restauracjach obsługa z uśmiechem witała gości z psami. W jednej z nich był nawet specjalny stolik z wodą i karmą dla pupili. Po prostu super. Miłe zaskoczenie.
Ostatnie miejsce w którym wylądowaliśmy był Sopot. Pojechaliśmy, żeby zobaczyć to miasto celebrytów i przejść się sopockim molem-niestety psom zakaz wstępu-tzn. pieski mini mogą wejść, ale medium i max już nie... :-( Przespacerowałam się więc sama i pojechaliśmy do domku. W podróży Jolly oczywiście nie sprawiała najmniejszych kłopotów, była grzeczna i posłuszna :-)

Poniżej wklejam kilka zdjęć z naszego wypadu. Pozdrawiamy, Sandra i Jolly :-)













Było SUUPER!
A co do zmian, to już wkrótce poruszymy ten temat :-)

2 komentarze:

  1. Zazdrościmy wyjazdu, genialne zdjęcia!

    Pozdrawiamy, neronon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjazd z psem nad morzem to najlepsze, co może być! Piękne, wakacyjne zdjęcia. Świetnie, że wasze relacje się ułożyły =).

    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń