środa, 26 sierpnia 2015

Mam już 2 tygodnie! :-)

Colin skończył już 14 dni! Maluch szybko rośnie i nabiera sił. Jest rozkosznym, pięknym szczeniakiem. Nie mogę oderwać od niego oczu :-)  Między papikami zaczynają się pierwsze przepychanki i podgryzanie. Ogonki jeszcze im się zawracają, ale już coraz pewniej wykonują pierwsze kroki i zaczynają szczekać. Colin w dniu urodzenia ważył 267g, teraz jego waga wynosi 787g. Póki co jest największy z miotu.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Pasienie 23.08.2015 - nauka zwrotów i podstawowych komend

Wczoraj byłyśmy na kolejnym treningu z pasienia. Przyjechałyśmy do Energizer około 11.00, a w domu byłyśmy dopiero o 17:00, także troszkę tam posiedziałyśmy. Na miejscu jest przyjemny, wiejski klimat i dlatego nie chce się stamtąd wyjeżdżać. Trening składał się z dwóch wejść, jedno na małej zagrodzie, drugie na łące z całym stadem owiec. Do Jolly miałam zwracać się już "po pastersku" tylko problem był w tym, że nie wiedziałam jak. Coś mamrotałam pod nosem, tak żeby Tomek nie słyszał i starałam się ogarnąć sytuację, ale wychodziło mi to różnie :-D Po kilku próbach ogarnięcia siebie, psa i owiec zostałam odesłana na dużą łąkę i zaczęła się szkoła życia. Miałam sobie poradzić i JUŻ! I to chyba poskutkowało. Wiedziałam, że jak sama tego nie ogarnę to nikt za mnie tego nie zrobi. Zaczęłam jakimś cudem zmieniać kierunek poruszania się Jolly, starałam się mówić do niej po pastersku (ale nadal tylko pod nosem), przeprowadzałam owce przez bramki, utrzymywałam balans i robiłam ósemki. Oczywiście wszystko na miarę swoich możliwości, czyli szału nie było, ale... Słowa Tomka, że mam PSA PASTERSKIEGO podbudowały nas:-D Jeszcze pasterz musi się podszkolić i coś z tego będzie. Po treningu Jolly

sobota, 22 sierpnia 2015

Boss Colin otwiera ślepka :-)

Boss Colin? Przecież miał być Bastien from Destiny Love... O co chodzi? A chodzi o to, że Pani, która prowadzi hodowlę Destiny Love w Czechach lubi mieć czysto w papierach. Preferuje, rozwiązanie w którym szczeniaki mają takie same imiona w rodowodach i w rzeczywistości. I w sumie fajnie. Właśnie dlatego Bastien from Destiny Love zmienił się na Boss Colin Destiny Love. Mam nadzieję, że Colin będzie Bossem nie tylko w rodowodzie, ale i na wybiegu :-D

Kolejna wiadomość jest taka, że Colin zaczyna pomału otwierać oczka i waży już 541g :-)  Aj! Już się nie mogę doczekać aż pojedziemy go zobaczyć!!! :-) Na wizytę przed adopcyjną do Czech wybieramy się około 17-25 września. Będzie się działo, bo właścicielka mówi po czesku, ja po polsku, a piszemy do siebie po angielsku (przy czym żadna z nas nie zna go perfekcyjnie).

Poniżej zdjęcia Colina z dnia dzisiejszego, autorstwa Lenca Kucerova.

piątek, 21 sierpnia 2015

Socjal, czyli wizyta w Kurozwękach i nie tylko :-)

20.08, pojechaliśmy znowu na wycieczkę. Tym razem włóczyliśmy się trochę z innej strony województwa niż zazwyczaj. Najpierw pojechaliśmy nad Chańczę, jest to duży zalew mieszczący się w okolicy Rakowa. Jolly, tam się wyszalała, wyciapała i trochę pobiegała z napotkanymi psiurami.

Niedaleko od jeziora są położone Kurozwęki, niewielka miejscowość słynąca głównie z Zespołu pałacowo-parkowego, kukurydzianego labiryntu i hodowli bizonów. Ku mojemu zdziwieniu wejście z psem w to miejsce było możliwe.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Dzień Świętego Franciszka w Tokarni

W niedzielę pojechałam z Jolly do Tokarni. Odbywała się tam impreza pod patronatem św. Franciszka. Wszystko rozpoczęło się o 12:00, Mszą Świętą, podczas której zostały poświęcone i pobłogosławione zwierzaki. Jolly, nie była tym rytuałem za bardzo zachwycona, ale jakoś przeżyła :-D Po mszy zaczepiła nas pani z gazety i pytała o Jolly, o rasę, zainteresowania, jak spędzamy czas, udzieliłyśmy więc mini wywiadu, fotograf cyknął nam zdjęcie i poszłyśmy dalej. Cały piknik był fajnie zorganizowany, ale bez szału. Było kilka atrakcji, takich jak: egzotyczne zwierzęta, konferencje tematyczne (o ile tak to można nazwać), prezentacja psiaków do adopcji i co dla mnie najistotniejsze - prezentacja grup FCI. Tak się złożyło, że my też się zaprezentowałyśmy na scenie, ale Jolly tym faktem była tak samo niemiło zaskoczona jak poświęceniem wodą święconą:-D
Po prezentacji naszej grupy pospacerowałyśmy po terenie skansenu, zrobiłyśmy kilka zdjęć, kupiłyśmy pyszne, miodowe regionalne piwo, popatrzyłyśmy jeszcze na prezentację kilku grup i pojechałyśmy do domu:-)



niedziela, 16 sierpnia 2015

Pasienie 15.08.2015

Wczoraj pierwszy raz pojechałam z Jolly na prawdziwą lekcję z pasienia. Zajęcia zaczęły się o 18:00, tzn. z kilkuminutowym poślizgiem, bo do miejsca docelowego jechałam chyba przez wszystkie pobliskie wioski. Po podejściu do zagrody, Jolly zgłupiała - tu owce, tam psy, tu kot spaceruje, tam baran beczy, jakiś facet dziwnie się patrzy i chyba chce się ze mną za kumplować, a na dodatek zaczęło strasznie wiać i grzmieć. Generalnie duuużo nowch, dziwnych rzeczy. I właśnie dlatego Jolly, po wejściu do zagrody z owcami, zaczęła panikować. Kontakt z owcami zaczęłyśmy od podstaw-najpierw ja biegałam i skubałam owce, potem trzymałam  je między nogami, żeby Jolly mogła je spokojnie poniuchać, a potem starałam się ją zachęcić i zainteresować puchatymi kulkami. Jolly, za bardzo nie mogła odpalić, ale... Po zmniejszeniu stada do 3 owiec, poszła do przodu. Jakby sobie przypomniała o swoim instynkcie i do czego została stworzona. Byłam zajechana, bo ciągle musiałam ją nakręcać i motywować do biegania za owcami, biegałam i krzyczałam jakbym sama miała utajony instynkt pasterski :-D Na szczęście dało to wspaniałe owoce, a słowa instruktora, że "coś z tego będzie" dały nam kopa do przodu i satysfakcję.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Nowe zdjęcia Colina

Dzisiaj dotarły do mnie nowe zdjęcia Colina. Mój chłopczyk ma już 3 dni! :-)
Wszystkie Maluszki. Colin jest drugi od prawej.

Wędrowanie :-)

Dzisiaj natrzaskaliśmy prawie 300km, przejechaliśmy przez dwa województwa - świętokrzyskie i małopolskie, pospacerowaliśmy nad jeziorami-nawet już nie wiem jakimi :-D W między czasie odpoczęliśmy nad Nidą i uchroniliśmy "Naturę 2000" - ktoś podpalił przy nas okolice rzeki. Masakra. Nie wiem czym Ci ludzie się kierują, jakie korzyści z tego czerpią? Nie mam słów. W każdym razie wezwaliśmy straż pożarną i po kilkudziesięciu minutach pożar był ugaszony, a natura uratowana!
Po całym dniu wędrowania wróciliśmy do Kielc.
Cały dzień zleciał, nawet nie wiem kiedy. Poniżej fotki z wędrowania :-)

środa, 12 sierpnia 2015

Po prostu COLIN :-)

Dnia 10.08.2015 roku o godzinie 21:39 przyszedł na świat Bastien from Destiny Love i sześcioro innych szczeniąt. W miocie są 2 dziewczynki i 5 chłopców. Kolorki to ee-red (jak Colin) i black&white.
Szczęśliwymi rodzicami zostali Timothy Foxy Fox & Kaesi Gold Bohemia Alké
Psy piękne, zdrowe i utytułowane.

Tak się składa, że za około 3 miesiące dołączy do nas wyjątkowy Bastein from, po domowemu COLIN :-) Jestem przeszczęśliwa z tego powodu!!!
Skąd ta decyzja? Odpowiedź jest prosta - rzuciłam pracę, zapisałam się do szkoły na profilu technik weterynarii-od września zaczynam:-D I planuję profesjonalnie zająć się hodowlą borderów. Sama jestem w szoku! :-D Wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną, ale dam radę!
Kolejny powód to potrzeba realizowania się, w kierunku wymarzonym, a nie przymusowym. Chcę w końcu robić to co kocham, a nie to co wypada. I tego życzę każdemu.

piątek, 7 sierpnia 2015

SUKA HODOWLANA!!!

Uprzejmie informuję, iż dnia 07.08.2015 roku, Kluane Fifty Five, uzyskała miano
 SUKI HODOWLANEJ! :-)
 
Poszukiwania potencjalnego mężusia uważam za rozpoczęte!

 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Dzień taki jak kiedyś... :-)

Dzisiejszy dzień spędziliśmy tak jak kiedyś, czyli w trasie. Było rewelacyjnie:-) Wędrówkę zaczęliśmy od Sosny Pospolitej, która od 2002 roku stała się pomnikiem przyrody. Dlaczego? Ponieważ jej system korzeniowy sięga aż 3 metrów w górę! Sosna to taki "mały" świętokrzyski cud natury, który naprawdę warto zobaczyć. Po sesji pod sosną, pojechaliśmy do Pińczowa obejrzeć kaplicę św. Anny. Z tego miejsca było widać całą panoramę miasteczka. Przez cały dzień był nieziemski upał. Temperatury liczyły ponad 30 stopni, dlatego na końcu pojechaliśmy się schłodzić nad Dolinę Nidy - obszar Natura 2000. Miejsce dzikie, piękne, bez tłumów. Zatrzymaliśmy się tam odrobinę dłużej, bo nie można było tak po prostu pojechać dalej. Jolly, i pod sosną, i koło kapliczki, a już w szczególności nad Nidą biegała jak szalona. Było widać, że cieszy się, że pojechaliśmy gdzieś razem. Wypad w 100% udany. Jolly, wymęczona, ale szczęśliwa, a my jeszcze bardziej. Polecamy gorąco te miejsca na wycieczkę z psem.

Poniżej duuużo zdjęć, bo nie mogłam się zdecydować, które odrzucić, a wszystkie takie piękne!:-D

Sosna Pospolita



wtorek, 4 sierpnia 2015

III Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych Zakopane 2015

W niedziele, właściwie to bardzo spontanicznie pojechałyśmy na Dog Show Zakopane. Sędzią borderów był Stanisław Abłamowicz - facet. Nie wróżyło to zbyt wielkich sukcesów, bo Jolly kocha ludzi, ale mężczyzn troszkę mniej:-) Wyjazd był spontaniczny, ponieważ zapisałyśmy się na wystawę w ostatnim dniu, z myślą a niech się dzieje co się chce. I ku mojemu zdziwieniu UDAŁO SIĘ!!! :-) Jolly, zdobyła srebrny medal i ocenę doskonałą :-) Coś wspaniałego!! :-) Zawsze śmiałam się, że z Jolly to championa nie będzie, a tu taka niespodzianka! Sędzia, właściwie nie dotykał psów. Zęby pokazywali właściciele. Zwracał największą uwagę na usposobienie i ruch.

Jestem bardzo dumna z mojej psiny. W piątek idziemy rejestrować przydomek hodowlany. Mam już kilka pomysłów, ale ostateczną wersję poznacie, gdy już będzie wszystko załatwione:-) Super, super, super!!

Jeśli chodzi o samą organizację wystawy, to moim zdaniem nie było na co narzekać. Kapela góralska, Giewont w tle, bardzo sympatyczny sędzia, solidnie i ładnie wykonane ringi, pogoda w sam raz (troszkę chmur, troszkę słońca) Czegóż chcieć więcej? :-)

Po wystawie, pojechałyśmy do Zakopanego na słynne Krupówki. Jolly, robiła tam furorę. Ciągle ktoś nas zaczepiał i pytał co to za pies, czy to border, że piękny, że grzeczny, że kochany, że pewnie dużo kosztuje. Jej! Jeden pan przyznał się, że obserwował nas przez 15 minut, aż w końcu podszedł i oczywiście wychwalił Jollkę pod każdym względem. Szok. Po Krupówkach, wróciłyśmy do domu. Droga trwała aż 4h. Korki były straszne, ale słodycz zwycięstwa i ocena doskonała zrobiły swoje i uśmiech nie schodził mi z twarzy:-) I to tyle... :-)

Pozdrawiamy i przesyłamy fotki.





A po wystawie na Krupówki!
Krupówki
Sesja z medalem :-)