środa, 29 kwietnia 2015

Komunikacja Psów z Joanną Błońską

W ubiegłą sobotę miałam przyjemność wzięcia udziału w seminarium z zakresu komunikacji psów. Semi było skierowane głównie do właścicieli psów, ale pośród uczestników byli także trenerzy i dogoterapeuci. W czasie tych kilku godzin szkolenia, przeciętny psiarz mógł się wiele dowiedzieć-mi to seminarium uświadomiło kilka rzeczy, ale o tym później. Chciałabym, wam przekazać jak najwięcej z tego co usłyszałam, ale po pierwsze - nie mam aż tak dobrej pamięci, a po drugie Jolly zjadła wszystkie moje notatki i zostało mi tylko kilka strzępków na papierze i kilka w głowie :-D
To co wydaje mi się najważniejsze napiszę poniżej w postaci "złotych myśli". Mam nadzieję, że i Wy skorzystacie:-)

1. Warczenie psa wcale nie musi oznaczać agresji-równie dobrze może to być strach przed kimś/czymś.

2. Z psami nerwowymi/zestresowanymi dobrze jest ćwiczyć tropienie. Pod dobrym okiem staną się bardziej zrelaksowane.

3. Psy komunikują się za pomocą: zapachu, mimiki i mowy ciała, dotyku, wolakizacji, wzroku, odległości.

4. Pies węsząc innego psa może dowiedzieć się o jego nastawieniu, stanie emocjonalnym, płci, a nawet o tym z kim niuchał się wcześniej.

5. Pies wycisza się węsząc.

6. Węszenie jest dobrym sposobem na zapoznanie z innym psem (np. wycofanym,bojaźliwym). Podczas spaceru, poruszamy się równolegle do siebie, pozwalając psiakom na węszenie. Odległość między parami stopniowo zmniejszamy.

7. Psy węszą nie tylko przy samej ziemi, ale także to co płynie górnym wiatrem. Pozycja wyprostowana, głowa i nos skierowana ku górze.

8. Oznaki stresu: oblizywanie się, dyszenie, spięte policzki i fafle, położone uszy, nadmierne drapanuie się, gryzienie przedmiotów, wygryzanie sierści lub pazurów, wycie, szczekanie (np. gdy pies pozostaje sam w domu)

9. Sygnały uspokajające-mają na celu uspokojenie drugiego psa/człowieka poprzez pokazanie, że nie stanowię dla niego zagrożenia.

10. Sygnały uspokajające: oblizywanie się, przeciąganie się, zaciskanie oczu, odwracanie głowy, zatrzymywanie właściciela poprzez naskakiwanie łapkami, położone uszy.

11, Pies dominujący jest zawsze w środku stada. Do walki ma swoich żołnierzy.

12. Wyprzedzanie właściciela podczas spaceru lub wchodzenie psa do mieszkania w pierwszej kolejności nie jest oznaką dominacji.

13. Zachowania agresywne:
-podejście frontalne
-zachodzenie drogi
-hard eyes - patrzenie prosto w oczy
-kładzenie głowy lub łap na kłębie

14. PSU TRZEBA UFAĆ! - Jeśli nie ma ochoty podejść do innego psa i odwraca głowę to go nie zmuszajmy. Pójdźmy swoją drogą.

15. Zachowajmy odległość jeśli pies nie jest gotowy na kontakt z drugim psem. Nasz pupil może zacząć omijać psa, który jest nawet 50 metrów przed nami.

16. Dlaczego psy wyją?
-nawoływanie
-instynkt
-samotność
-ból

17. Pies ocierając się o swojego właściciela oznacza go swoim zapachem, dając do zrozumienia innym psom, że to MÓJ PAN! Jeśli pojawia się przy tym warczenie i pokazywanie ząbków należy zabrać psu zasoby - tzn. odejść od niego, ponieważ w tym konkretnym przykładzie to my jesteśmy zasobem, którego pies broni.

18. Pies mocno zestresowany może nie oddawać moczu nawet przez 3 dni. Wychodząc na zewnątrz możemy tylko pogorszyć sytuację, gdyż sparaliżowany nowymi dźwiękami, zapachami, innymi psami pupil będzie się czuł jeszcze bardziej zagrożony. W taki wypadku pies może nasiusiać nam w domu, ponieważ to środowisko już zna i czuje się tu bezpiecznie. Oddając mocz i czując przy tym swój zapach pies się uspokaja.

19. Kontakt z psami ze schorniska powinien być płynny i spokojny. Przy pierwszych spotkaniach nie wykonujmy gwałtownych ruchów, opuśćmy głowę, stańmy bokiem do psa i dajmy się obwąchać.

20. Psy mają większy problem z odczytywaniem intencji psa o niebieskich oczach, niż tego o oczach brązowych.


To by było na tyle moich "Złotych Myśli". Mam nadzieję, że Wam się przydadzą! 

Co mi uświadomiło to seminarium? 
- że mój pies nie musi się świetnie dogadywać z każdym psem,
- że ma prawo warczeć, bo to tylko rodzaj komunikacji,
- że pies świetnie rozpoznaje nasz stan emocjonalny,
- że smycz im dłuższa tym lepsza (pies ma możliwość manewru),
- że psu należy UFAĆ!



niedziela, 26 kwietnia 2015

Spacerek w Cedzynie

Dzisiaj byłyśmy na dłuższym spacerku z małą Fifi. Jolly, się naprawdę porządnie wyszalała, do tego wszystkiego doszło pływanie i pełnia szczęścia osiągnięta :-) Oczywiście zdjęcia musiały być, także poniżej wszystko Wam pokażę. Co jeszcze działo się na spacerku? Ano to, że dziewczyny mówiąc szczerze nie specjalnie zwracały na siebie uwagę. Każda robiła swoje, ale uważam, że mimo wszystko obecność drugiego psa na spacerze jest czymś pozytywnym. Poza tym Fifi, robiła tak zwany "atak", a Jolly, odbierała to jako atak prawdziwy (co było uzasadnione) i pokazała małej kilka razy ząbki, ale do konfliktu nie doszło :-) Już nic nie piszę tylko pokazuję fotki!


 
                                    
 



 



 


czwartek, 23 kwietnia 2015

Odwiedziłam Pańcie...

Dzisiaj w pracy miałam odwiedziny. Do sklepu wszedł Łukasz razem z Jolly. Oni często wpadają, dlatego Jolly, już w samochodzie wie, że idzie odwiedzić Pańcie. Dzisiaj jednak po raz pierwszy została ze mną przez 1h30min-sam na sam. Była nawet grzeczna. Oczywiście chciała witać wszystkich klientów i na ich widok popiskiwała, ale dałyśmy radę. Jedyny klient który się jej nie spodobał to duuuży owczarek niemiecki. Zauważyłam, że Jolly ma dystans do dużych psów. Jakby się ich bała...

Wizyta w sklepie zoologicznym oczywiście musiała zakończyć się zakupami, dlatego Feluś dostał saszetki, a Jolly zabawkę-czerwoną kość na przysmaki.
Czemu konieczne napisałam o kolorze zabawki? Ponieważ ostatnio czytałam na temat tego jak widzą psy. I dowiedziałam się, że psiaki widzą najlepiej kolor niebieski i żółty. Kolor czerwony też widzą na żółto. A ja się dziwiłam dlaczego Jolly, dziesięć razy przebiega obok zielonej piłki tenisowej i jej nie zauważa..... Generalnie rzecz ujmując świat oczami psa jest rozmazany i w kolorze retro.

Poniżej link do strony, dzięki, której zobaczycie jak widzą Wasze psiaki :-)
http://dog-vision.com/tool.php




 

środa, 22 kwietnia 2015

U Koziołka w Pacanowie :-)

Wczoraj wieczorkiem, po pracy pojechaliśmy sobie na małą przejażdżkę. Okazało się, że w ostateczności wylądowaliśmy w Pacanowie :-D Najpierw jednak wynależliśmy przepiękne stawy, zaraz obok Pacanowa. Było tam masę ptactwa. Jolly, była w szoku i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Biegała, niuchała, szczekała, tarzała się w błocie, piachu i kupach przy okazji. Było szaleństwo! Była moc! :-D Jolly, chyba pierwszy raz była tak nieokiełznana, podekscytowana i zdezorientowana tym co się wokół niej dzieje. Odgłosy przeróżnych ptaków-kaczek, łabędzi, dzikich gęsi i Bóg wie czego jeszcze, dobiegały do nas z każdej strony :-) Coś niesamowitego. Przespacerowaliśmy się wzdłóż brzegu, zrobiłam kilka zdjęć i bardzo szybko zrobiło się ciemno... Zachód słońca był przepiękny.
 
Pacanów jest dosłownie obok, dlatego mimo późnej pory, pojechaliśmy odwiedzić Koziołka. Jolly, nadal była podekscytowana całą wycieczką i nie bardzo mogła się skupić na pozowaniu, ale jakieś zdjęcie w towarzystwie Koziołka Matołka udało się zrobić.
Miasteczko małe, wypełnione koziołkami aż po brzegi, wokół rynku: sklepy, kajpy i oczywiście Europejskie Centum Bajki.

Fajne miejsce na wypad z rodzinką. Polecamy!
 
 













 

 

niedziela, 19 kwietnia 2015

53 Krajowa Wystawa Psów Rasowych w Lublinie

Dzisiaj tj. 19 kwietnia pojechałyśmy na kolejną wystawę. Tym razem uderzyłyśmy na Lublin. Co prawda Jolly, zaczyna gubić futro i szczerze mówiąc rozsądek podpowiadał mi, że szału nie będzie. Ale... się zdziwiłam, ponieważ i tym razem wróciłyśmy z PIĄTECZKĄ :-) Jestem naprawdę bardzo dumna z Jolly. Spisała się na medal.
Wystawa była zdecydowanie mniejsza niż ta w Zabrzu. Wszystkich borderów było zaledwie 7. W naszej grupie była jeszcze jedna suczka i zdobyła pierwszą lokatę, Jolly - drugą. Organizacja wystawy była OK. Jedyne co mi się nie podobało, to stoisko z balonami. Po co to komu?! Jolly, bardzo boi się strzałów, a tak się zdarzyło, że przed samym wejściem na ring komuś strzelił balon, a Jolly, dostała masakrycznych drgawek. Była przerażona! Na szczęście mimo tego stresu poradziła sobie świetnie. Sędziowała nas pani Barbara Wójcik. Bardzo dokładnie dotykała całego psa, sprawdzała ząbki, kufę, chód. W opisie mamy m.in., że "Suczka jest dość duża, ale o właściwym wzroście, głowę ma proporcjonalną do sylwetki, a konstrukcję dość delikatną"

Zdjęć z wystawy niestety nie mamy, ale poniżej wklejam dyplom :-)

 

piątek, 17 kwietnia 2015

Paczuszka od Royal Canin

Chyba dobra passa w konkursach wróciła. Kolejny raz udało nam się cuś wygrać. Tym razem Jolly otrzymała paczuszkę od Royal Canin. A w paczuszce był duży pojemnik na karmę. Bardzo dziękujemy-na pewno się przyda!

Pojemnik jest solidny i spokojnie pomieści 14 kilogramów żarełka.

Hmmm... Jak passa trwa to idziemy szukać i tworzyć nowe zdjęcia :-D


                                                                                              Pozdrawiamy!!!
 

czwartek, 16 kwietnia 2015

Smaczki od Alpha Spirit

Kilka dni temu otrzymaliśmy paczuszkę od Alpha Spirit. Mmmm... Jolly, jest bardzo szczęśliwa, gdy przychodzą do nas takie rarytasy. W paczce dostaliśmy kabanosiki, kostkę wieprzową mini, karmę only fish i przysmak z wołowinką. Wszystkie smakołyki Jolly wciąg jak szalona. Może dlatego, że zawierają 85% mięska?

Wasze psiaki też lubią Alpha Spirit? Co myślicie o ich produktach?

Podrawiamy, Sandra i Jolly!


 

wtorek, 14 kwietnia 2015

XXXV Krajowa Wystawa Psów Rasowych w Zabrzu

Pisałam, że wystawy już odpuszczam. Ciągle te czwórki i czwórki.... I mówię szczerze-zniechęciłam się. Bo po co mam mordować tą psinę, szorować, czesać, targać na ringówce, jak i tak nic z tego. Ja się stresuję, trzaskam kilometry. Jolly, razem ze mną. Ale.... Pojechałyśmy kolejny raz. Nadzieja matką głupich. Mówię: teraz to już musi się udać! I UDAŁO SIĘ! Na XXXV Krajowej Wystawie Psów Rasowych w Zabrzu uzyskaliśmy ocenę BARDZO DOBRĄ! Nie wiem jakim cudem, ale się udało! :-) Jestem mega dumna z mojej Jollyniuni! Jeszcze 2 oceny i będę miała SUKĘ HODOWLANĄ. Moja, moja, moja.... :-)
 
Sędzina sroga-Krystyna Opara. Jak ją zobaczyłam to się trochę przeraziłam, ale jak widać nie taki diabeł straszny jak go malują. Oprócz sędziny na ringu było kilku asystentów. Jolly, musiała pokazać ząbki, sprawdzono długość ogona i ciągle biegaliśmy dookoła ringu. Myślałam, że zadyszki dostanę:-D Dokładnego macanda nie było. Widać, bardzo ważny okazał się ruch, a w tym Jolly poradziła sobie świetnie. Nie wybiegała do przodu, łapała kontakt. Wiedziała co trzeba robić. Na wystawie spotkałyśmy p. Agnieszkę z Fifty Five, której dziękujemy za wsparcie i naszą blogową znajomą oraz jej psa Joya. Szkoda tylko, że nie udało nam się porozmawiać, bo niestety Pani Oli nie poznałam:-D
Po ocenie, Jolly w nagrodę wytarzała się w piachu, wyciapała w zalewie, wybiegała się z suczką rasy golden retriever i wtedy już spokojnie mogłyśmy wracać do Kielc. Wszystkie atrakcje zostały zaliczone :-)
 
Poniżej kilka naszych zdjęć z wystawy.
 
 
 
A po wystawie czas na relaks... :-)



 
 
 

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Bieszczadzki "wypoczynek"

Zaraz po świętach, tj. 9 kwietnia pojechaliśmy wszyscy razem troszkę odpocząć. Troszkę, bo raptem na dwa dni. Oczywiście Jolly, pojechała razem z nami-nie mogło być inaczej. Wyjechaliśmy 9-tego o świcie. Droga minęła bardzo przyjemnie, Jolly jak zwykle okazała się oazą spokoju i całą drogę przespała. Około 11.00 byliśmy już na miejscu. Nocleg mieliśmy w Polańczyku w hotelu "Na Górce". Cena za dwie osoby i psa, ze śniadaniem to 170zł. Pokoik przyjemny, na dole restauracyjka. Byliśmy prawdopodobnie jedynymi gośćmi, dlatego właściciele nie chcieli się za bardzo rzucać w oczy i miałam wrażenie, że snują się po hotelu jak zjawy. Śmiesznie to wyglądało. Ogólnie byli jednak sympatyczni.

Po zakwaterowaniu, wyruszyliśmy nad Solinę, dla Jolly to był raj! Nowe tereny, woda, piasek. Oczywiście od razu zaczęła się ciapać. Żeby nie było nudno zafundowaliśmy sobie rejs po Jeziorze Solińskim. Jolly, płynęła za free. Kapitan statku nie miał nic przeciwko psom na pokładzie:-D Jolly, tą atrakcją nie była jakoś specjalnie zachwycona, w przeciwieństwie do nas. Ale świetnie sobie dała radę. Po rejsie podjechaliśmy do BPN – ale tylko na taras widokowy, bo przecież z psiakiem nie wejdziesz (niestety). Zrobiliśmy kilka ujęć i jedziemy dalej-zobaczyć największy wodospad w Bieszczadach.
I tutaj zaczęły się schody, ponieważ dosłownie "na końcu świata" w Ustrzykach Górnych zepsuł nam się samochód. Bateria w telefonie miała 2%. A napotkani ludzie byli tak BARDZO pomocni, że znalezienie jakiejkolwiek pomocy zajęło nam 4 godziny.
Około 19:00 przyjechała laweta, która zawiozła nas do cywilizacji/warsztatu. Na szczęście mechanik był tak miły, że odwiózł nas później do hotelu. O 21:00 byliśmy w pokoju. Meksyk.
Słuchajcie, jak jedziecie w Bieszczady to koniecznie zabierzcie ze sobą ładowarkę samochodową, duży prowiant i kilka ważnych telefonów. To naprawdę ułatwi życie :-D
Najśmieszniejsze jest to, że w tym całym zamieszaniu Jolly, nic nie zabrakło. Ona miała smyczkę, ringówkę (bo miałyśmy ćwiczyć), jedzenie, zabawki, foresto, spray odstraszający komary i kleszcze, miskę, kostkę do gryzienia, szelki, a my... NIC! :-D W dodatku restauracja w hotelu była czynna do 21:00 i musieliśmy biec na stację benzynową po cokolwiek do zjedzenia.
O poranku dowiedzieliśmy się, że samochód musi zostać w Bieszczadach, bo usterka okazała się poważna. I zaczęło się wielkie wędrowanie. Najpierw 1 PKS. Przed wpuszczeniem nas do środka kierowca się na nas wydarł, że absolutnie nie wpuści psa bez kagańca, bo jak zaatakuje ludzi to on będzie miał problemy. Przyznam, że gość miał rację, ale gdzie kupić kaganiec dla psa w Polańczyku? Przecież to nierealne. Po dłuuugim kazaniu i wpuścił nas do środka pod warunkiem, że pies ma nie mieć styczności z nikim w autobusie. Jolly, dostała bilet ulgowy. OK....

Kolejny przystanek: Rzeszów. Myśleliśmy, że tu już z górki, a tu do Kielc nic nie jedzie, a do Krakowa dopiero o 18:00. Na szczęście były też linie prywatne i niejakim "Marcelem" dojechaliśmy do Krakowa. Wcześniej wypatrzyliśmy sklep zoologiczny zaopatrzyłam Jolly w kaganiec-niestety. Ale jak mus to mus. Miała minę jakby szła na ścięcie. Masakra. 
Około 17:00 byliśmy w Krakowie, a o 18:15 wsiedliśmy do pociągu do Kielc. I taka ciekawostka. Bilet dla psa na trasie Kraków-Kielce 15,20zł. Ciekawe czy w cenie biletu było też miejsce siedzące? Jazda pociągiem była dla Jolly, początkowo stresująca. Siedziała mi na kolanach, byłam caluteńka w sierści i w jej ślinach :-D (Musiałam się prezentować bosko!) Ale po godzince jazdy było już w miarę OK. Po dotarciu do Kielc Jolly, miała okazję przejechać się kolejnym środkiem transportu, tj. Taxi. Nie obeszło się bez gadania... bo przecież pies zostawi sierść w taksówce i potem nikt nie będzie chciał nią jeździć... Dopiero drugi taksówkarz machnął ręką i kazał wsiadać-dlatego dostał napiwek! :-D
 
Po całym dniu podróżowania, wrażeń, atrakcji padliśmy jak zabici. Jolly, również.

 
Wniosków z tej wyprawy jest wiele, ale niech każdy sam sobie je wyciągnie i pamięta, że Bieszczady to naprawdę KONIEC ŚWIATA! :-)