czwartek, 31 października 2013

Nowe znajomości :)

Dzisiaj wróciliśmy do domu po 3-dniowym pobycie w małopolsce. Jazda samochodem nadal nie sprawia Małej żadenego problemu-całą drogę spokojnie leżała na tylnim siedzeniu. 
Dzięki wyjazdowi Jolly, miała okazję się wybiegać i poznać nowe otoczenie, ludzi i zwierzaki. Pierwszymi zwierzakowymi znajomymi okazały się dwie trzymiesięczne kotki i ich szalona mamuśka-Kira. Początkowo były onieśmielone widokiem psa, później podążyły za swoją mamą i zaczęły syczeć i machać pazurkami przed Jolly - ta znajomość nie należała do najprzyjemniejszych. Ostatecznie Jolly musiała UCIEKAĆ przed Kirą, a w domu ustępować jej miejsca-niestety mimo to na odjezdne i tak oberwała w pyszczek.

Kolejnym znajomym został Kiler-kocur, do złudzenia przypominający Garfielda. Jeśli Jolly, nie wchodziła mu w drogę, to nie było problemu. Jeśli jednak podeszła zbyt blisko, ostrzegał ją specyficznym burczeniem-syczeć mu się nie chciało, machać łapami tym bardziej, to nie w jego stylu.

W drugim dniu pobytu, do Jolly przyjechał Acco, również border. Jolly, dosłownie się do niego przykleiła i nie opuszczała go na krok. Pastuszki, przez blisko 2 godziny świetnie się ze sobą bawiły, po wszystkim Jolly, spała jak zabita:-)

W ostatnim dniu Jollinda, trochę pobiegała za frisbee(niestety nadal bardziej odpowiada jej piłka tenisowa), spakowaliśmy się i sruu do Kielc.

Ostatecznie cały wyjazd uznajemy za UDANY!:-) 1. Kociaki z 1 i 2 zdjęcia znalazły w Kielcach wspaniałe domy. 2. Jolly, nadal się socjalizuje, ciągle poznając nowe miejsca i ludzi-jest w stosunku do nich bardzo przyjazna. 3. Ja odwiedziłam rodzinkę i sprzedałam samochód.

Mam nadzieje, że naszych wojaży będzie z czasem coraz więcej, oby były tak udane jak ten.

sobota, 26 października 2013

Łysica 2013

Ostatnimi czasy coś mniej piszę o tym co się u nas dzieje-niedobrze:) Muszę to koniecznie zmienić. 
A więc....
Wczoraj byliśmy na małej przejażdżce po świętokrzyskim. Swoje tournee zakończyliśmy na najwyższym szczycie Gór Świętokrzyskich. tj. na Łysicy 612 m n.p.m. Wyprawa była bardzo fajna, pomarańczowy las-przepiękny. Jolly, była naprawdę szczęśliwa i bacznie przyglądała się wszystkiemu wokół, interesowała ją dosłownie każda rzecz - ziemia, liście, potok, drewniane mostki, odgłosy, a na końcu my-zerkała od czasu do czasu czy nie jesteśmy za bardzo w tyle:) Ku mojemu zdziwieniu wróciliśmy bez żadnego kleszcza, za to co poniektórzy z zakwasami i delikatnym zmęczeniem :)



poniedziałek, 21 października 2013

Złota Polska jesień...

Leci sobie pomalutku dzień za dniem... Ja pracuję, Jolly, rośnie i rośnie. Zamienia się już w prawdziwego, "prawie" dorosłego psiaka! Waży 9,5 kg. Już mniej czasu poświęcamy na naukę sztuczek, ale ciągle poszerzamy swoją listę trików :] Mam nadzieję, że niedługo uda nam się zmajstrować jakiś fajny filmik w terenie, tym bardziej, że pogada jest idealna. 
9 i 10 listopada w Kielcach odbywa się międzynarodowa wystawa psów-niestety, nas tam nie będzie. Akurat w ten weekend idę do pracy-od rana do wieczora. Mam jednak nadzieję, że wyjdzie nam to na dobre i, że na następną wystawę dotrzemy już bez przeszkód. 
Dzisiaj z Jolly byłyśmy na jesiennym spacerku. było bardzo sympatycznie, tym bardziej, że pogoda była kapitalna. Mała wybiegała się za wszystkie czasy - po powrocie do domu spała ok. 3h! poniżej dodaję zdjęcia z dzisiejszego dnia. Pozdrawiamy! :)


niedziela, 13 października 2013

Bar SIKORKA

Z Jolly, już pomału szykujemy się do zimy. Przez ostatnie dni powstawał zacny projekt - karmnik dla ptaków! Każdy dołożył coś od siebie-mężczyzna sklepał konstrukcję, Jolly, wybierała gałązki i sprawdzała, które się nadają (do zjedzenia), a ja zajęłam się estetyką i ostatecznym wyglądem. Oto co powstało:
Krok 1


Krok 2
Efekt końcowy

czwartek, 10 października 2013

Ciekawy dzień...

Dzisiejszy dzień był naprawdę ciekawy. Rano pojechałam z Jolly na ostatnie już szczepienie(wścieklizna), Mała oczywiście z trzy razy się z siusiała, potem wylądowała na wadze, która wskazała 9kg. Tak, Jolly z dnia na dzień jest coraz większa, miejmy nadzieję, że i coraz mądrzejsza;-) Za 3 tygodnie mamy pojawić się na kolejnym odrobaczeniu. Po wizycie u weterynarza, podczas powrotu do mieszkania miałyśmy nieprzyjemne zajście. Jakiś pan, prawdopodobnie pod wpływem alkoholu wjechał nam w boczne drzwi samochodu, robiąc kilka wgnieceń. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ech, dzień był ciekawy i trochę stresujący, ale ostatecznie pomyślnie zakończony. 
Poniżej zdjęcie z lecznicy, a jutro fotorelacja z tworzenia "Baru Sikorka" :-) 


piątek, 4 października 2013

Słoneczny Wilków

Dzisiaj kolejny raz odwiedziliśmy świętokrzyski Wilków. Spacer wokół zalewu był potrzebny zwłaszcza Jolly, aby rozładowała nagromadzoną energię. Słoneczko nam dopisało, chociaż chwilami było czuć naprawdę chłodny podmuch wiatru. Nad zalewem nie było prawie nikogo, dlatego Jolly mogła szaleć do woli. Wszystko poszło zgodnie z planem - po powrocie do domu Mała spała około 3 godzin (jak nigdy).
Poniżej, krótki filmik z wyprawy:-)


środa, 2 października 2013

W drodze...

PLAN DZISIEJSZEGO DNIA
7.00 - pobudka
7.30 - spacer
7.45 - śniadanie
8.00 - wyjazd na wycieczkę (350KM)
8.40 - przerwa na ORLEN
10.30 - przystanek w Krakowie
12.00 - w domu rodzinnym (małopolska)
12.00-14.00 - jedzenie, szaleństwo, zachwyt, zabawa
14.00 - powrót do Kielc
14.45 - obiadek w McD
17.00 - Kielce
18.00 - kolacja
19.15 - spacer
22.00 - CISZA NOCNA!    

 DWOMA SŁOWAMI: UDANY DZIEŃ! :-)



...żeby się wybiegać :-)

Jolly, od kiedy wyzdrowiała nie może usiedzieć w domu. Żeby trochę się wybiegała poszłyśmy na spacerek nad zalew. Oczywiście, jedyna i najlepszą atrakcją była piłka. Przez prawie godzinę był aport. Szok! jak jej się to nie znudzi? Chyba z frisbee będzie lipton...