czwartek, 25 grudnia 2014

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

Wszystkim Psiarzom życzę zdrowych, wesołych świąt, spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół, również tych na 4 łapach :-)

Pozdrawiamy, Sandra, Łukasz i Jolly!


poniedziałek, 13 października 2014

XXXIV Krajowa Wystawa Psów Rasowych w Zabrzu

12 października, kolejny raz próbowałyśmy swoich sił na wybiegu. Tym razem pojechałyśmy na wystawę krajową w Zabrzu. Wszystkich borderów było 18. W naszej młodzieżowej kategorii 5 suczek. Wszystko fajnie zorganizowane, pogoda była idealna. Jolly, otrzymała ocenę dobrą. Tak to już jest. Śmieję się, że championa z niej nie będzie :-) Dlaczego ocena dobra? Bo moja sunia jest za delikatna, ma małą głowę i za słabą klatkę piersiową. Co za tym idzie? Za tym idzie fakt, że Jolly, to nie typowy pies wystawowy, tylko pies sportowy. Jest szybka, zwinna, ma dobrą sylwetkę, fajnie się rusza i ma nieskończoną ilość energii, normalnie petarda! :-D  Reasumując. Naszym przeznaczeniem jest jednak sport, a nie top model-takie założenie mieliśmy biorąc Jolly, do siebie. Spróbowaliśmy swoich sił na wybiegu, ale jak widać to nie nasza bajka. I wcale nie płaczemy z tego powodu:-) Będziemy się realizować w tym co wychodzi nam najlepiej!
Jolly, również nie przejęła się oceną pana sędziego. Zaraz po prezentacji pozwoliłam jej na chwilę szaleństwa . Biegała po pobliskim lesie jak szalona. Dodatkową atrakcją stało się jezioro, a także kręte wąskie ścieżki i pagórki. Po 10 minutach głupawki Jolly, wyglądała tak:



Pozdrawiamy serdecznie i teraz Wam życzymy powodzonka na wystawach, jeśli bierzecie w nich udział. My może jeszcze kiedyś się wybierzemy, ale, ale.... kto to wie kiedy i w jakim charakterze:-)

niedziela, 12 października 2014

Kurze łapki, wcale nie takie dobre...

Mówi się, że kurze łapki mają zbawienny wpływ na rosnącego psiaka. Mają dużo wartości, które wspomagają wzrost i rozwój szczeniaka. Kierując się właśnie tym przekonaniem, od czasu do czasu gotowałam Jolly, kurze łapki z ryżem i marchewką. Niestety, ostatnie gotowanie zakończyło się tragicznie. Jolly, po zjedzeniu 3 rapek zaczęła najpierw wymiotować, a następnie dostała ostrej biegunki. Nie wytrzymałam i o 01:30 pojechałam do całodobowej lecznicy weterynaryjnej w Tychach. Po prześwietleniu brzuszka i wstępnym rozpoznaniu okazało się, że Jolly, zaszkodziły te trzy (właściwie) rozgotowane łapki, z których oczywiście zostały wyciągnięte największe kości. Po wszystkim Jolly, dostała kroplówkę, zastrzyk anty-wymiotny, zastrzyk z antybiotykiem i lekiem osłonowym. Na drugi dzień (a właściwie w ten sam) pojechaliśmy do kontroli. Jolly, już nie wymiotowała, nie miała biegunki, dlatego dostała na tydzień antybiotyki w tabletkach, specjalną karmę i leki osłonowe. Ostatecznie, na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale ja już nigdy nie zaserwuje Jollyndzie, żadnych łapek, chociaż nie wiem jakie wspaniałości posiadałyby w sobie. 
Pozdrawiamy!

sobota, 20 września 2014

Słowacja-Zakopane-Wadowice

15-16.09.2014 r. pojechaliśmy na wycieczkę w góry. Najpierw Tatry Słowackie, następnie Zakopane, a na końcu wylądowaliśmy w Wadowicach. Wycieczka oczywiście była udana! Co można robić na Słowacji z psem? Bardzo wiele rzeczy. Do Tatrzańskiego PN z psiakiem wchodzić nie można-na Słowacji nie ma z tym problemu. Wjechaliśmy z Jollyndą z Tatrzańskiej Łomnicy na Skalnate pleso ( 1.751 m n.m.). Widoki z kolejek były nieziemskie (na Skalnate pleso wjeżdża się dwoma kolejkami kabinowymi. Przejazd każdą z kolejek kosztuje 8€-9€ za osobę). Z wejściem psa zarówno do kolejki jak i na tamtejsze szlaki nie było najmniejszego problemu. Zresztą spotkaliśmy wiele czworonogów, które zadowolone maszerowały obok swoich właścicieli. Po wjechaniu na szczyt ukazał nam się piękny widok na Łomnicki szczyt i linową kolejkę-do której psiaki już wsiadać nie mogły. M.in. dlatego nie wjechaliśmy na 2 634 m n. m., drugim powodem była cena. Wjazd na najwyższy szczyt kosztował 26€ od osoby, czyli troszkie sporo:-) Nie było jednak na co narzekać. Na szczycie było wyjątkowo pięknie. Panorama wspaniała. Dodatkowego uroku dodawał Łomnicki Staw. Po tym jak napatrzyliśmy się na piękno gór, spacerkiem zeszliśmy na parking. 
O 20:00, byliśmy już w polskim Zakopanem, Krupówki tętniły życiem, ale my po całym dniu jazdy byliśmy padnięci. Zatrzymaliśmy się w centrum w Hotelu Jawor-z zewnątrz wyglądał jak galeria handlowa, w środku styl bliżej nieokreślony. Na szczęście pokoje ładne, z łazienkami, z tv,czajnikiem itp. Grunt, że Jollynda mogła spać z nami, poza tym zaraz naprzeciwko naszego spania, był duży park, gdzie można było wyjść z psiurem na siku. Cena za nockę z psiakiem to 165zł.  Przy wejściu do parku znajdowały się kosze z workami na kupki-super sprawa! Po średnio przespanej nocy (sprężyny z materaca wbijały się w każdą część ciała), skoczyliśmy na Krupówki, potem po oscypki pod Gubałówkę, na sesję fot. pod skocznię narciarską i na końcu po kremówki do Wadowic. Wyprawę zaliczamy do udanych!

Wjeżdżamy pierwszą kolejką.
Wjeżdżamy drugą kolejką.
Skalnate pleso
Skalnate pleso
Łomnicki Staw
Przy Łomnickim Stawie
Łomnicki Staw
Schodzimy w dół. Jolly, zachwycona!
Krupówki
Skocznia narciarska, Zakopane
Rynek w Wadowicach


sobota, 13 września 2014

awesome Doggy - co to takiego?

Dzisiaj chcę zaprosić wszystkich, którzy tu zaglądają do zapoznania się z moim nowym blogiem.


awesome Doggy - co to takiego? To miejsce gdzie znajdziesz odpowiedź na pytania dotyczące żywienia, wychowania, zdrowia i choroby, sztuczek, sportu, zachowania, wystaw... Czyli wszystkiego co jest związane z Twoim i moim psem :-)

Jak wiadomo nie jestem ani sędzią, ani trenerem, ani behawiorystą, tylko osobą, którą kynologia zaczyna wciągać coraz bardziej i staje się jej pasją, dlatego też wszystkie artykuły/posty będą oparte na literaturze, czasopismach, własnym doświadczeniu i tylko WIARYGODNYCH źródłach.

Serdecznie zapraszam do zaglądania na awsome Doggi. Mam nadzieję, że dzięki tej stronie dowiecie się kilku ciekawych rzeczy o Waszych czworonogach i o Was samych.

Adres: www.awesome-doggy.blogspot.com

P.S. Inspiracją do pisania bloga o psiej tematyce była oczywiście moja kochana Jolly :-)

piątek, 12 września 2014

Jolly - celebrytka!

Wysłałam jakiś czas temu zdjęcie Jolly na konkurs fotograficzny, organizowany przez gazetę Przyjaciel PIES. Tak się złożyło, że zakwalifikowałyśmy się i jesteśmy na jednym z dziesięciu zdjęć, które opublikowano w gazecie. W konkursie wygrywają dwa zdjęcia. Jedno wybiera jury, drugie zaś internauci. Jeśli ktoś ma czas, chęć i ochotę to może oddać głos na moją psinę (http://www.pies.pl/) :-) Jeśli nie zapraszam do zakupu wrześniowego numeru gazetki Przyjaciel PIES i wzięcia udziału w konkursach.

czwartek, 11 września 2014

zooplus? ZOOMINUS!

Jak wcześniej wspomniałam, Jolly, ma bardzo dobry apetyt. Karma, którą kupujemy skończyła się i wypatrzyłam na stronie sklepu zooplus, bardzo fajną ofertę. A mianowicie- karma Purina Pro Plan 14kg + gratis - oryginalny, duży pojemnik na karmę. Przesyłka dotarła w miarę szybko, niestety w kartonie dotarła do nas sama karma, a zamiast gratisowego pojemnika, nakładki na puszki. Zadzwoniłam do firmy zooplus, chcąc wyjaśnić co się stało niestety usłyszałam, że pojemnika nie doślą, a w ramach rekompensaty otrzymam 10% rabatu na kolejne zakupy. Nie było by w tym nic dziwnego(przecież każdy może się pomylić), gdyby nie fakt, że nie byłam pierwszą osobą, która nie otrzymała rzekomego gratisu. Czy to w postaci pojemnika czy dodatkowych kilogramów karmy. Poza tym firma usunęła z funpage zooplus na fb moją negatywną opinię w postaci postów, a następnie całkowicie zablokowała mój profil. Opinie innych oszukanych użytkowników, które nie wychwalały firmy, także zostały usunięte. Jeden z nich stwierdził, że to śliska sprawa i że nie odsyła karmy, gdyż boi się, że nie zostaną mu zwrócone pieniądze. Po wielu telefonach klientów sklepu w celu wyjaśnienia, co się tam dzieje? ...ze strony www firmy, zniknęła oferta kupna karmy wraz z pojemnikiem. Brak słów...
Na dzień dzisiejszy karma została odesłana i czekam na zwrot pieniędzy. Mam nadzieję, że odzyskam pieniążki, a Wam radzę uważać na ww sklep. Ja już tam NIC nie kupię. 


 
Nie polecam!

środa, 10 września 2014

Przeprowadzka

I nadszedł czas na przeprowadzkę-stąd moje milczenie przez ostatni miesiąc. Równo 10 sierpnia przeniosłam się z Jolly i resztą ekipy do niewielkiej wsi pod Krakowem. Jolly, zyskała podwórko, kilku ludzi do zabawy i głaskania, 2 koty do szpiegowania i bordera do niekończących się wyścigów. Z tego co widzę bardzo jej się tu podoba, w końcu ma trochę więcej przestrzeni. Apetyt jej dopisuje-już  nie marudzi, że jeść jej się nie chce, że nie ma ochoty, że niedobre... Potrafi nawet podkradać kocie przysmaki-także jest OK. Po całym dniu atrakcji jest padnięta. Bieganie za wodą z węża ogrodowego, spacery do lasu, kopanie dziur, pilnowanie posesji czy szpiegowanie kotów spędza jej sen z powiek w ciągu dnia, dlatego w nocy śpi jak suseł. Podwórko dla bordera to ogromna frajda-wcześniej to wiedziałam, teraz widzę to na własne oczy.

Woda, woda, woda

Jolly, po tym jak nauczyła się pływać nie myśli o niczym innym niż woda. Gdy tylko widzi zalew, jezioro, basen ogrodowy zaczyna się ciapanie :-) Mogę śmiało powiedzieć, że woda i aport to jej żywioł! Czy wasze psiaki też tak ubóstwiają wodę? A może jest wręcz odwrotnie?







Fot. Natalia Łysak

Jura Krakowsko - Częstochowska CZ. 2


16 lipca, pojechaliśmy z Jolly, zobaczyć drugą część Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Tym razem zatrzymaliśmy się na zamku w Olsztynie-piękne, urokliwe miejsce. Można odpocząć, zrobić świetne zdjęcia i bez żadnego problemu spacerować z psem! Jolly, nie tylko biegała po łąkach i skałach, które okalają zamek, ale mogła także wejść na wierzę. Po zwiedzaniu ruin zamku królewskiego w Olsztynie przyszedł czas na jedzonko. Zjedliśmy w restauracji Spichlerz, znajdującej się przy samym zamku. Jedzenie było bardzo dobre, porcje duże, a co najważniejsze - Jolly, mogła bez problemu towarzyszyć nam podczas posiłku. 




czwartek, 17 lipca 2014

Seminarium z Iwoną Gołąb 12-13.07.2014

W Kielcach w klubie Be Power, odbyło się 2-dniowe seminarium agility z Iwoną Gołąb. Miałyśmy okazję w nim uczestniczyć. Było zajebiście! Krążą opinie, że na warsztaty z  Iwoną wchodzi się na butach w wychodzi na 4 łapach, i tak też było:-D
W pierwszy dzień mieliśmy fatalną pogodę. Cały dzień padał deszcz. Było mokro, ślisko, zimno.... Brrr... W tym dniu miałyśmy 2 treningi. Jeden właściwie był dla Jolly, drugi dla mnie. Nauczyłam się ślepej zmiany i dowiedziałam co to w ogóle jest. Drugi dzień był przeciwieństwem pierwszego. Było bardzo gooorącoo. Psiaki uciekały do cienia, trawy, wody. W tym dniu również mieliśmy dwa treningi. Jeden motywacyjny-czyli uczymy się nakręcać psa na przeszkody. Staramy się, aby przebiegał tunel, hopki, a potem coraz dłuższe sekwencje na pełnym gazie. Drugi trening to był już mini torek, który próbowałyśmy pokonywać. Na razie skaczemy 40cm i biegamy około 5 przeszkód. Ale to i tak o wiele więcej niż 3 miesiące temu, gdzie Jolly nie przeskoczyła ani jednej hopki, bała się tunelu i uciekała z toru. W przerwie między treningami pojechałyśmy (z moją kuzynką, która też była na seminarium z Acco) na mały relaksik do rezerwatu przyrody Ślichowice. Psiury popływały, my zrobiłyśmy sesyjkę i trzeba było wracać na seminarium. Dwa dni minęły ekspresowo. Nauczyłyśmy się kolejnych ważnych rzeczy, zdobyłam motywację do dalszej pracy i padłam na twarz po powrocie do domu:-D








piątek, 4 lipca 2014

Lekcja pływania

Wczoraj pojechaliśmy z Jolly do Borkowa nad zalew. Jest tam trochę plaży, wyznaczone kąpielisko, miejsce do uprawiania sportów, rowerki jakiś sklepik-jest naprawdę sympatycznie. Pojechaliśmy, bo pogoda piękna, a Jolly wodę uwielbia, więc trzeba było dobrze wykorzystać ten dzień, pogodę i sprzyjające warunki. 
Na początku Jolly szalała w wodzie, zwłaszcza, gdy czuła grunt pod łapami. Rundy honorowe na piasku były normą i nie miały końca. Jednak prawdziwa zabawa w wodzie zaczynała się, gdy grunt pod łapami pomału znikał :-) Jolly-trochę wystraszona, ale zaciekawiona szła za mną coraz głębiej. Niestety, gdy nie czuła już dna zawracała na brzeg. Postanowiłam trochę jej pomóc i ośmielić i na rękach doszłam z nią do miejsca gdzie dna nie dotykała. Bardzo ładnie sobie poradziła, dopłynęła do brzegu i spokojnie-nie dostała traumy. Wchodziła do wody bez żadnej trwogi. Biegała, skakała, nurkowała-nie bała się. W najbliższym czasie, musimy się wybrać kolejny raz nad zalew, żeby Jolly przełamała się do końca i bez problemu wskakiwała na każdą głębokość. Moim celem jest sprawić, aby pływanie stało się frajdą i dobrą zabawą i miejmy nadzieję, że z czasem tak właśnie będzie.