Ostatnimi czasy coś mniej piszę o tym co się u nas dzieje-niedobrze:) Muszę to koniecznie zmienić.
A więc....
Wczoraj byliśmy na małej przejażdżce po świętokrzyskim. Swoje tournee zakończyliśmy na najwyższym szczycie Gór Świętokrzyskich. tj. na Łysicy 612 m n.p.m. Wyprawa była bardzo fajna, pomarańczowy las-przepiękny. Jolly, była naprawdę szczęśliwa i bacznie przyglądała się wszystkiemu wokół, interesowała ją dosłownie każda rzecz - ziemia, liście, potok, drewniane mostki, odgłosy, a na końcu my-zerkała od czasu do czasu czy nie jesteśmy za bardzo w tyle:) Ku mojemu zdziwieniu wróciliśmy bez żadnego kleszcza, za to co poniektórzy z zakwasami i delikatnym zmęczeniem :)
A więc....
Wczoraj byliśmy na małej przejażdżce po świętokrzyskim. Swoje tournee zakończyliśmy na najwyższym szczycie Gór Świętokrzyskich. tj. na Łysicy 612 m n.p.m. Wyprawa była bardzo fajna, pomarańczowy las-przepiękny. Jolly, była naprawdę szczęśliwa i bacznie przyglądała się wszystkiemu wokół, interesowała ją dosłownie każda rzecz - ziemia, liście, potok, drewniane mostki, odgłosy, a na końcu my-zerkała od czasu do czasu czy nie jesteśmy za bardzo w tyle:) Ku mojemu zdziwieniu wróciliśmy bez żadnego kleszcza, za to co poniektórzy z zakwasami i delikatnym zmęczeniem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz