wtorek, 22 kwietnia 2014

...jak nie głowa, to łapki :-(

Po radosnych Świętach, chciałoby się napisać coś dobrego, opowiedzieć to i tamto, ale.... Niestety nie mam teraz do tego głowy. Opowiem o świętach trochę później... Może za kilka dni... Ech, nigdy nie może być dobrze. Zawsze COŚ :-(
Dzisiaj wróciłam z Jolly do Kielc... Jechałyśmy w samochodzie prawie 3h, droga była trochę męcząca, dlatego chciałam wynagrodzić Jolly te 3h w trasie-miłym spacerkiem nad zalewem i wspólną zabawą. Tak było na początku, dopóki Jolly nie weszła do wody, którą chcąc nie chcąc uwielbia. Weszła raz, było super, nawet ja rzuciłam jej blisko brzegu mały patyczek, grzecznie przyniosła. Gdy chciałam już pójść dalej odwróciłam się, a Jolly wychodząc z zalewu kulała na łapkę. Okazało się, że bardzo mocno przecięła sobie nie jedną, tylko dwie tylne łapy!! Krew dosłownie kapała... Obie łapki były we krwi... Pobiegłam z nią do najbliższego weterynarza, na chodniku zostawiała czerwone ślady :-(:-( Możecie sobie więc wyobrazić jak to wyglądało.... :-( Weterynarz, od razu dał narkozę, zaczął oczyszczać ranę i rozpoczął szycie. Rana była naprawdę głęboka. Masakra! Tak bardzo chciałam ją ochronić przed usypianiem, gdy rozeszły się szwy. Jeździłam, po kilku weterynarzach, żeby coś dało się na to zaradzić-i udało się. Maść ze srebrem (na zamówienie w aptece) działa cuda! A teraz taka przykra historia...
 Teraz Jolly, leży obok mnie na łóżku. Jest jeszcze senna. Nie może chodzić. Ma zabandażowane łapy. Opatrunek mamy zmieniać i przemywać rivanolem 2xdziennie, do tego antybiotyk, leki przeciwbólowe, probiotyki.... Zdecydowałam się jeszcze kupić buty ochronne, żeby nie podrażniała sobie tych łapek...
Znowu to samo przez 2 tygodnie... :-(:-(:-(  Najgorsze jest to, że Jolly powinna ograniczyć chodzenie do minimum. Inaczej istnieje prawdopodobieństwo, że szwy mogą się rozejść.... Ale jak to zrobić skoro to nie jest mops tylko border? Za tydzień idziemy do kontroli...
Nie mam siły. Jestem zmęczona już tymi atrakcjami.

3 komentarze:

  1. dziewczyny głowa do góry ! trzymajcie się, Enzo wytrzymał w domu miesiąc więc starsza i mądrzejsza Jolly tym bardziej da rade !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musi dać rade... Mam nadzieję, że limit kontuzji i skaleczeń został już wyczerpany na ten rok. Pozdrawiam Ciebie i psiura! :-)

      Usuń
  2. Współczuje małej, ale głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń