środa, 9 kwietnia 2014

To skomplikowane...

Miało być już wszystko w porządku, ale niestety tak nie jest. Dwa dni temu Jolly, rozeszły się szwy. Masakra. Znowu stres, wizyta u weterynarza. Koszmar! Pierwszy wet. (który podjął się całego zabiegu) zdziwił się, że się wszystko rozeszło. Pojechaliśmy więc do drugiego weterynarza, który stwierdził, że dajemy narkozę, antybiotyk i na stół, żeby szyć drugi raz. Nie chciałam, aby Jolly kolejny raz przeżywała stres związany z narkozą, pozostawieniem w lecznicy itp., więc.... Dzisiaj pojechałam do trzeciego weterynarza, aby uzyskać już ostateczną opinię... i dobrze zrobiłam! Weterynarz stwierdził, że rana pomalutku zagoi się sama przy użyciu specjalnej maści, antybiotyków i rivanolu. Jolly, nie będzie usypiana i wszystko będzie w porządku. Uff..... Jak dobrze! Aż mi lżej... Mojej suni pewnie też. 
Jolly, jest członkiem naszej rodziny i nie chcemy, aby była narażana na stres, ból i cierpienie. Bardzo się cieszę, że jest inne wyjście niż narkoza, wenflon i mnóstwo stresu. 
Pozdrawiamy i mam nadzieję do pozytywnego zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz