środa, 28 października 2015

Wizyta kontrolna

Dzisiaj byłam z Colinem na przeglądzie. Młody waży 7,45kg (mam co nosić po schodach). Jest piękny, zdrowy i ma wszystko na miejscu:-) Drugie szczepienie mamy już za sobą. Na Colinie nie zrobiło ono większego wrażenia. Po zastrzyku, jak gdyby nigdy nic zaczął zwiedzać gabinet weterynaryjny. Kolejne wizyty wypadają 12.11.2015 (choroby zakaźne) i 3.12.2015 (wścieklizna). W między czasie będziemy jeszcze odrobaczać.
U Jolly tak przy okazji, zostało zbadane serduszko. Chciałam, żeby pani ją osłuchała, bo 2 tygodnie temu (przy okazji szczepień) inny weterynarz stwierdził, że ma arytmie. Nastraszył mnie operacjami, rozrusznikami serca... Jejkuuu... Masakra!  Mówiąc szczerze bardzo mnie to zdziwiło, bo Jolly nigdy nie miała zaburzeń związanych z sercem - nie męczy się podczas wysiłku, nie dyszała ciężko, dziąsła są w normalnym, różowym kolorze, ma ciągłą ochotę na zabawę i apetyt na szamanko i smakołyki. Poza tym Jolly miała dwa zabiegi wymagające uśpienia i wtedy też wszystko z sercem było w porządku, więc naprawdę nie wiem skąd tak odważne wnioski. Moim zdaniem Jolly faktycznie bardzo stresuje się wizytami w gabinetach weterynaryjnych i jakiekolwiek zaburzenia rytmu serca są wynikiem właśnie tych wizyt. No ale... ja nie jestem specjalistą i swoje musiałam wysłuchać i przy okazji się zestresować.
Właśnie z tego powodu chciałam, żeby Jolly została zbadana przez innego lekarza. Wyszło na to, że serduszko faktycznie szaleje, ale jest to wynikiem tylko i wyłącznie stresu związanego z wizytą w gabinecie i nie ma powodów do obaw.

Co weterynarz to inna opinia. Byłam już u tylu weterynarzy w Kielcach i nigdy nie potrafiłam zaufać im w 100%. Zawsze było coś, co wzbudzało moje podejrzenia. Mam nadzieję, że w końcu znalazłam specjalistę, któremu będę w stanie zaufać i dać pod opiekę moje psiurki.
 

3 komentarze:

  1. Maluch jest przecudowny po prostu, myślę że to moja ulubiona borderza maść :D.
    Ale Was nastraszył weterynarz, dobrze że wszystko jest w porządku :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, a mogłabym poznać nazwisko weta? :D
    Ostatnio martwi mnie pewna łysinka u Smerfki i miłoby było, gdybym mogła nareszcie z kimś porządnym to skonsultować- a jak wiadomo, zawsze warto szukać najlepszej możliwej opcji.
    Przyznaję, osobiście ze Smerfetką odwiedziłyśmy trzech weterynarzy, z czego dwaj byli kompletną porażką, a obecny jest nawet nawet, ale i tak poszukuję tego "hiper". :)
    Pozdrówka i zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. A z czystej ciekawości gdzie chodzicie do weta? Ja mogę polecić przychodnię Kajtek na klonowej i pana, który oba moje psy wyciągną ze stanu krytycznego (bebeszjoza a u drugiego szczęka złamana w 4 miejscach) :)

    OdpowiedzUsuń